niedziela, 5 czerwca 2016

W końcu wyszłam z domu!

Ostatnio jestem strasznie zabiegana - szkoła, obowiązki... Kiedyś nie było niedzieli, w którą nie szłam na spacer. Ale od kiedy zaczęła się poważna nauka to zawsze mówiłam sobie "nie, musisz zostać w domu i się uczyć!". Ale dzisiaj obudziłam się, zobaczyłam, że mam jutro dwa sprawdziany, a mimo to stwierdziłam, że muszę w końcu wyjść z tego domu. Sama, z pamiętnikiem i słuchawkami poszłam nad moją ukochaną Wisłę.
Tam mogłam usiąść, pomyśleć chwilę. Zawsze, gdy tam jestem w niedzielę, co jakiś czas mijam starsze małżeństwa siedzące na ławkach. Zawsze mnie to fascynowało. Mimo tylu lat nadal nie mają siebie dość i idą na spacer, porozmawiać lub powspominać. Nie muszą się martwić pracą czy obowiązkami. To musi być piękne uczucie.
Dlatego moim kolejnym postanowieniem będzie więcej moich samotnych spacerów, które tak kocham.
A jak wy się wyciszacie? Jak spędzacie czas sami ze sobą?

2 komentarze:

  1. Zawsze lubiłam chodzić z kimś, żeby pogadać, pośmiać się i odciągnąć myśli od rzeczywistości. Teraz głównie na wyciszenie stosuje terapie muzyka, słuchawki w uszy i wszystkie ulubione piosenki po kolei.
    Pozdrawiam.
    Szalonookie w krainie absurdu

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie! Widzę, że zdjęcia z Torunia, jeszcze nie dawno tam mieszkałam kilka lat, jednak się przeprowadziłam do Poznania, trochę mi brakuje Torunia.. Tam było spokojniej, także lubię takie spacery, najlepiej w dziczy! Wyciszam się wśród przyrody. Też podziwiam te pary co stażem są ze sobą z 30, 40, 50 lat

    OdpowiedzUsuń