wtorek, 30 maja 2017

Druzgocące finały seriali!!!!

Nadszedł ten czas... Kończą się sezony seriali. I z każdym kolejnym moje serce bardziej pęka.
UWAGA SPOILERY!!!!!
Tutaj podzielę się z wami finałami seriali, które albo najbardziej zawiodły, albo najbardziej złamały mi serce.
1. Once Upon a Time
Finał 6. sezonu raczej mnie zawiódł. Liczyłam na bardziej tragiczne zakończenie. Choć najbardziej mnie zawiodło przeniesienie do sezonu 7. Wielu głównych aktorów odeszła, więc twórcy postanowili nas przenieść dwadzieścia lat później. Nie wiem, czy będę oglądała ten sezon na bieżąco.
2. The Flash
Wszyscy tam, którzy lubią postać Iris, wybaczcie, ale żałuję, że ona nie umarła. Od początku nie podobała mi się kreacja tej postaci. Szczerze, bardziej żal mi było, że H.R. umarł, był bardzo miłą postacią. Nie zdziwiło mnie też, że Barry odejdzie, w końcu artykuł mówił, że ma zniknąć. Najbardziej rozwaliło mnie, że Barry najpierw obiecuje Iris, że od teraz będą zawsze razem, a minutę później odchodzi do speedforce. XD
3. Riverdale
Wiem, że to skończyło się już dawno, ale po prostu muszę to powiedzieć: od razu stawiałam, że rodzinka Blossomów jest tą złą!
4. Lucifer
To najświeższy finał i po prostu rozdarł mi serce. Raz, cieszę się, że mama w końcu przestała nimi manipulować. Dwa, SKRZYDŁA WRÓCIŁY!!!! Trzy, mam nadzieję, że Lucifer w końcu wyjawi Chloe prawdę, naprawdę jestem ciekawa jej reakcji. Nie wiem, jak przeżyję te 5 miesięcy do premiery 3 sezonu.
5. Supernatural
No i najlepsze na koniec. A właściwie NAJBARDZIEJ NISZCZĄCE ŻYCIE I MÓZG, I ODBIERAJĄCE CHĘĆ DO ŻYCIA, A NADAJĄCE CHĘĆ DO ZABICIA TWÓRCÓW. Rozumiem, no ktoś musiał umrzeć, w końcu to supernatural, ale żeby aż dwóch??!! I to jeszcze jednego bezpowrotnie??!! Mój ukochany król piekła, mój najdroższy Crowley nie wróci. Castiel na szczęście ma wrócić w 13 sezonie, ale jak można tak łamać serca fanom. No a jako że to Lucifer ich zabił (no jednego z nich, a drugi się poświęcił, ale to nadal diabła wina), niszczy mi to wizerunek ukochanego i najlepszego Lucifera. No i na koniec został oczywiście syn Diabła, którego wszyscy są okropnie ciekawi. Wątek Mary zostawię otwarty.
Te najważniejsze dla mnie finały wypisałam, resztę zostawiam, bo nie chcę tu siedzieć do jutra.
Także ja idę sobie płakać, a wy powiedzcie, jakie finały was dręczą.

poniedziałek, 29 maja 2017

Walka o oceny??

Nooo heeeej....
Wiecie jak zawsze wygląda czerwiec dla ucznia? Co prawda lekcje są leniwe, ale ocenki to wypadałoby poprawić. No właśnie. Przychodzę do was z pewną refleksją na ten temat. Otóż jestem w drugiej klasie liceum i nie wiem czy tylko ja tak mam, ale już totalnie nie walczę o oceny końcowe. Nie mam zagrożeń, więc co tu się przejmować? Jestem jedną z tych osób, która nie uważa ocen za wyznacznik swojej wiedzy, ale bardziej ile chciało mi się nauczyć wieczór wcześniej. Chcę się bardziej skupić na przygotowaniu do matury. Oczywiście, nie sądzą tak moi rodzice, którzy trochę mnie cisną. Ale spokojnie, po oddaniu świadectw już przestaną. A ono właśnie nastąpi za 25(chyba?) dni.
Jak tam u was ocenki? Życzę wszystkim oczywiście jak najlepszych.
A, i kupiłam sobie drugą część z serii "Szklany Tron". Po prostu nie mogłam się doczekać.

niedziela, 28 maja 2017

W końcu nad jeziorem!

Hej!
Dzisiaj pierwszy raz odkąd zrobiło się ciepło pojechałam z rodziną nad jezioro. Uczucie lodowatej wody na ciele było zarazem okropne jak i wspaniałe. Okropne, bo było mi zimno! Wspaniałe, bo naprawdę poczułam, że jest idzie lato. u mnie nie ma lata bez wypraw nad jezioro. Kocham odpływać daleko od brzegu bez martwienia się o to, że fala może mnie zalać, tak jak to jest nad morzem. I tak, kąpię się na niestrzeżonych jeziorach, ale dobrze umiem pływać i rzadko jestem sama. Jak już się tak zdarza, to raczej nie wchodzę do wody, no bo samemu to nie zabawa. Przebywanie nad jeziorem kojarzy mi się z rodziną, zawsze mam dobre wspomnienia.
A wy lubicie jeziorka? Jakie miejsca przywołują wam dobre wspomnienia?
(BTW, zauważyłam, że publikuję trochę za mało, więc postaram się pilnować i publikować jak najczęściej.)

sobota, 27 maja 2017

Stałam się Zabójczynią Adarlanu!

Dwa posty temu pokazałam wam, jakie książki sobie ostatnio kupiłam. Well, właśnie przed chwilą skończyłam czytać pierwszą, czyli "Szklany Tron" autorstwa Sarah J. Maas.
O autorce wcześniej nie słyszałam, a książkę wybrałam, bo miałam po prostu ochotę na jakąś fantastykę, a ta była na wystawie z Bestsellerami. Przypadek okazał się świetną decyzją. Książka naprawdę mi się spodobała i jutro idę kupić drugą część. Ale po kolei.
Książka opowiada o okrytej tytułem Zabójczyni Adarlanu 18-letniej Celaenie. Znajduje się ona jednak w obozie pracy za swoje czyny. Całą krainę, w której wygasła już magia, podbił zły i okrutny władca. Pewnego dnia w obozie zjawia się następca tronu i składa dziewczynie propozycje. Ma ona wystąpić w turnieju o tytuł Obrońcy, a odzyska wolność. Gdy cena jest tak wysoka, trudno się nie zgodzić. Zabójczyni przybywa do zamku, gdzie przez wiele tygodni musi przejść różnego rodzaju próby. Jednak nagle zostaje okrutnie zamordowany jeden z jej przeciwników. Kilka dni później kolejny. I następny. Calaena boi się, że będzie następna, więc musi się dowiedzieć, kto jest mordercą, albo co. Podczas "śledztwa" odkrywa, że stoi za tym wielkie zło czające się w zamku. Z nim własnie przychodzi jej się zmierzyć.
Książka nie wciąga od pierwszej strony, ale dość szybko. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to wątek miłosny, który był dość banalny, ale ja zbytnio za wątkami miłosnymi nie przepadam, więc moja opinia na ten temat nie powinna was powstrzymywać. Sama opowieść powiodła mnie do tego królestwa i podejrzewam, że będę tam tkwić jeszcze dobre kilka dni. No chyba, że od razu przeczytam drugą część, ale wolałabym się jeszcze nacieszyć tą. W Zabójczynię Adarlanu wcieliłam się piekielnie szybko. Nawet o drugiej w nocy książka mnie nie nudziła, a właściwie to czytałam ją tak późno dlatego, że nie mogłam się od niej oderwać.
Naprawdę warta przeczytania, a dla miłośników fantasy powiedziałabym nawet, że jest to obowiązek.

sobota, 20 maja 2017

Takie dni

Ach, ile jest takich dni?
Spokojnych,
Wolnych,
Beztroskich...
Ilu się ich doliczysz?
Dochodzisz już do dwudziestu, pięćdziesięciu?
Nie.
One już były, odeszły.
Tak naprawdę jest jeszcze tylko jeden taki dzień.
I zapewniam cię, że go nie przegapisz.

wtorek, 9 maja 2017

W końcu kupiłam nowe książki!!!!

Nooo heeej...
Wiem, wiem, znowu mnie nie było chwilę, ale ej, miałam wolne. Poświęciłam się nauce rysunku i oglądaniu seriali... Wiem, leniuch ze mnie. Tylko nie myślcie, że traktuje tego bloga jak obowiązek! Lubię tu pisać, chcę tu pisać, po prostu czasem łapie mnie brak weny.
No ale nie o tym, nie o tym.
Wyrobiłam sobie w końcu kartę członkowską Empik i dostałam rabat. Pomyślałam, że to dobry moment, żeby się zaopatrzyć w nowe książki na wakacje, które się powoli zbliżają. Wybór był prawdziwą torturą. W końcu wybrałam ich cztery.
Po kolei.
1. Sarah J. Maas - "Szklany tron"
Miałam okropną ochotę na jakąś fantastykę, bo dawno żadnej nie czytałam. Przyciągnął mnie opis i wzięłam.
2. Eric-Emmanuel Schmidt - "Noc ognia"
To jeden z moich ulubionych autorów. Tej jeszcze nie miałam, więc skorzystałam z okazji.

I wzięłam też dwie książki po angielsku.
3. Dan brown - "Inferno" oraz "Angels and demons"
Obydwie te książki przeczytałam po polsku i są to chyba moje ulubione powieści o Robercie Langdonie. Jak tylko zobaczyłam je na obcojęzycznej półce, od razu po nie chwyciłam. Kocham czytać po angielsku.

Jak ocenicie moje łowy? Polecacie?
No to widzimy się później.