środa, 29 czerwca 2016

Nad morzem.

Hej. Jestem sobie właśnie w jakimś podejrzanym barze z telefonem tylko dlatego, że jest tu WiFi i mogę wstawić posta. Jestem nad morzem, Polskim morzem. W sumie na d żadnym innym nie byłam. Jestem sobie w małym miasteczku, które jest przytulne, a mieszkańcy bardzo mili i pomocni. Mieszkam w domku wczasowym (one tak się nazywają?), który jest w miarę porządny. Właściciele są bardzo otwarci i życzliwi. Kąpałam się już w morzu (i to tak na serio, aż po głowę). Będę tu przez tydzień, ale nie wiem, kiedy będę mogła napisać kolejną notkę. Będę musiała szukać knajp z WiFi, bo ta nie jest zbyt słodka. Na pewno kiedyś pojawi się relacja z całego wyjazdu, ze zdjęciami i na poważnie. Teraz chciałam wam tylko powiedzieć co i jak. No i zwrócić uwagę, że na wakacjach ważna jest atmosfera, w jakiej się znajdujemy. Bo gdyby to miasteczko, w którym jestem, było pełne ludzi, a mieszkańcy nie mili, to myślę, że moje nastawienie byłoby zupełnie inne.
A wy jakie macie wymagania na wakacjach?

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Bawiąc, uczy.

Jakiś czas temu byłam w kinie na "Gdzie jest Dory?". Jako dziecko całą rodziną oglądaliśmy "Gdzie jest Nemo?", mieliśmy to na kasecie, a nawet na ścianie. Dlatego jak wyszła druga część to nie mogliśmy jej przegapić. Oba filmy mówią o tym, jak ważna jest rodzina i że warto jej szukać. Zupełnie się z tym zgadzam. Moja rodzina, zresztą zapewne jak każda, nie jest daleka od ideału. Ale kocham ją mimo wszystko, bo to jedyna rodzina, jaką mam. Ta bajka właśnie to pokazuje. Oczywiście nie dosłownie, to byłoby nudne. Dory jest postacią śmieszną, jej brak pamięci krótkotrwałej jest jest jeszcze zabawniejszy, gdy do akcji wkraczają jej przyjaciele. Ta bajka bawiąc, uczy, przez co małe dzieci mogą z niej wynieść więcej, niż tylko śmieszne sceny. Mi się bardzo podobała i co najważniejsze, nie zawiodła i nie zepsuła pierwszej części.
A wy oglądaliście? I jak?
PS: To może być mój ostatni post przed wyjazdem na wakacje. Nie wiem, jak będzie z resztą, raczej nie będą co dwa dni, może uda mi się wstawić chociaż kilka przez te dwa miesiące. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.

sobota, 25 czerwca 2016

Zamknięty kolejny rozdział.

Wczoraj oficjalnie skończyłam pierwszą klasę liceum. Bez płaczu, bez dramatycznych pożegnań, bo wiadomo, że spotkamy się za dwa miesiące. Jak bym podsumowała ten rok szkolny? Powiedziałabym, że wyszło szydło z worka. W liceum okazało się, czego nie nauczyłam się w gimnazjum. Ale przecież szkoła to nie tylko nauka. Poznałam też wspaniałych ludzi, inne kultury i religie. Każdy jest inny i każdy ma w sobie coś wspaniałego, przez to poznawanie ludzi jest takie niesamowite. Przez te 10 miesięcy zdarzyło się wiele rzeczy, które zmieniły się w boskie wspomnienia, w historie, które będziemy sobie opowiadać w kolejnych latach. Oczywiście były też upadki, ale lepiej nie przejmować się złymi rzeczami, bo nie są one warte uwagi - stało się, naprawiłeś błąd, rusz dalej. Nie mogę powiedzieć, że był to najlepszy rok szkolny jaki miałam, bo w sumie wszystkie były świetne. A teraz wyczekiwane miesiącami wakacje!
A wy jak podsumujecie swój rok szkolny? (Jeśli go mieliście)

czwartek, 23 czerwca 2016

Wolny dzień.

Miałam wczoraj w miarę wolny dzień, więc zamiast siedzieć w domu poszłam na spacer nad moją ukochaną Wisłę. Problem w tym, że ktoś zajął moje ukochane miejsce i musiałam iść gdzieś indziej. Tak więc poszłam na sam koniec bulwaru, na wędkarskie miejsce, gdzie nawet nie było już bulwaru, tylko mały lasek. Usiadłam na torbie, wzięłam książkę i czytałam. Niezapomniane były miny wędkarzy, którzy gapili się na mnie jak na kosmitę. Ale dobrze jest wiedzieć, że nawet w zatłoczonym mieście jest miejsce, żeby odetchnąć świeżym powietrzem.

wtorek, 21 czerwca 2016

Deszczowa piosenka z moimi słowami.

Moja relacja z deszczem jest skomplikowana. Generalnie to lubię deszcz, spadające krople na moją skórę. Chociaż czasem wkurzam się na niego, bo zaczyna padać w najgorszych momentach. A dlaczego w ogóle o nim mówię? Bo od kilku dni pada. To znaczy, nie ma słońca i jest chłodno. Pierwszego dnia mi to nie przeszkadzało, bo świetnie się bawiłam wracając do domu w deszczu. Ale to już trzeci dzień. Nie taki deszcz lubię. Ja lubię deszcz, który spada nagle, z którego się cieszę i w nim tańczę i skaczę jak w filmie, a po nim jest tęcza. Kiedy pada na ciebie deszcz, czujesz, że chce ci się żyć, te zimne kropeczki na ciele powodują uśmiech. Ale nie jest to już fajne, kiedy trzeci dzień z rzędu chodzę w deszczu. Chociaż nic nie zastąpi uczucia, gdy jestem wkurzona i wychodzę z domu, a tam pada i od razu moja wściekłość znika i czuję się lepiej.
A wy lubicie deszcz?

niedziela, 19 czerwca 2016

Nad ciche jeziorko?

Moja choroba dobiega końca, więc moi rodzice stwierdzili, że dobrze mi zrobi chwila na świeżym powietrzu. Pojechaliśmy nad jezioro, nad którym zwykle nie ma dużo ludzi, jest spokój. Tylko, że dzisiaj był nad nim festyn i był mały tłum.
Ale oczywiście, nie kąpałam się, tylko siedziałam na kocyku gdzieś z brzegu i czytałam książkę. Jezioro jest w lesie, więc miałam świeże powietrze. Od razu poczułam się lepiej i gotowa do życia.
W końcu trochę odżyłam. W końcu normalna notka. Zawsze po chorobie czuję się jakbym była gotowa podbić świat (w tym dobrym sensie).

piątek, 17 czerwca 2016

Chora notka

Dziś znowu krótka notka, bo jak po tytule możecie się domyślić, jestem chora. Nigdy nie byłam chora w lato, ale zawsze jest ten pierwszy raz. Oto czego się nauczyłam: nieważne jak jest gorąco, nie pij 3 soków z lodem na raz. Twoje gardło tego pożałuje. Ale jak tak leżałam to pomyślałam sobie, że jeśli ja z gorączką i bólem gardła czuje się okropnie, to jak muszą czuć się ci, którzy mają o wiele poważniejsze choroby. Warto czasem o nich pomyśleć, a jeśli można, to nawet pomóc.

środa, 15 czerwca 2016

Okropny dzień.

Nie wiem, czy ten post można nazwać "dzień ze mną", ale chcę wam opowiedzieć, jak pechowy dzień dzisiaj miałam.
Miałam dziś wolne od szkoły, więc postanowiłam go dobrze wykorzystać. Stwierdziłam, że najpierw pojadę do mojej starej szkoły w odwiedziny, a później zrobię projekt. Wstałam o 8 i przygotowywałam się do wyjścia. Autobus miałam o 11:04, ale musiałam iść jeszcze po bilet do kiosku, który był całkiem daleko. Stojąc w drzwiach złapał mnie kurier z paczką i straciłam na niego 5 minut. Dlatego musiałam iść do kiosku dwa razy szybciej. W dodatku okazało się,  że droga jest zamknięta, więc musiałam iść na około. Nie mogłam się spóźnić na autobus, więc musiałam biec, a był to conajmniej kilometr. Spocona pojechałam do szkoły, gdzie też się nieźle nachodziłam. Z bolącymi stopami czołgałam się na przystanek i pojechałam do koleżanki robić projekt. Zajęło nam to długo, a i tak nie skończyłyśmy. Z powrotem też miałam wrócić autobusem, lecz kochany kierowca zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Koniec końców i tak musiałam wracać pieszo, obolała, spocona i zmęczona. Wróciłam do domu późno i i tak nie mogłam iść szybciej spać, bo projekt wysyła się godzinami i muszę na niego czekać.
I tak sobie do was piszę, leżąc w łóżku i marząc o odpoczynku.
Mam nadzieję, że chociaż wasz dzień był udany.
PS: Piszę to na aplikacji w telefonie więc wybaczcie ewentualne błędy w budowie tekstu i brak zdjęcia.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Głupi rozum?

Jak widzicie po godzinie dodania tego posta, prawie zapomniałam coś napisać. Mimo, że mam zapisane przed nosem i na lustrze "POST". Dlaczego w takim razie mój umysł nadal o tym nie pamiętał? Czyżby był głupi?
Przecież "głupi rozum" to właściwie oksymoron, bo rozum to narząd człowieka uważany za najmądrzejszy, i taki jest. Ale wydaje mi się, że czasem działa zbyt logicznie. Otóż, z mojego doświadczenia (nie oparte na żadnych badaniach prócz moich), mój umysł przywyka to niektórych informacji i albo je koduje i powtarza, albo wymazuje z pamięci, uznając za niepotrzebne. Dlaczego? Bo codziennie pamiętam o zabraniu zegarka czy pierścionka, ale nie pamiętałam o notce, mimo że codziennie przechodziłam obok przypomnienie. Mój mózg po prostu traktował napis jako niepotrzebne tło i po pięciu minutach wymazywał z pamięci. Poza tym działały na to jeszcze inne aspekty, takie jak pośpiech, dużo pracy, zabieganie no i moja słaba pamięć. Tak więc muszę wymyślić nowy sposób na zapamiętywanie, bo widocznie zapisywanie w wielu widocznych miejscach już nie pomaga.
Powiedzcie jak wy zapamiętujecie i czy też czasem zastanawiacie się jak działa wasz mózg. mam nadzieję, że nie jestem jedyną, która wszystko analizuje.
FACEBOOK - daj szybkiego lajka.

sobota, 11 czerwca 2016

Nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę!

Od czasu liceum zauważyłam wiele rzeczy i nawet czegoś się nauczyłam. A mianowicie tego, żeby nie zostawiać nic na ostatnią chwilę. Bo później, w ostatniej chwili mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia. Zauważyłam to szczególnie teraz, na końcu roku szkolnego i to nie u uczniów, ale u nauczycieli. Duże referaty czy sprawdziany zostawiają na koniec, żeby pozwolić nam "poprawić oceny". Najczęściej jest tak, że się nie wyrabiam z nauką i zaniża mi to ocenę, ale kłótnia z nauczycielem i tak nie pomaga, szczególnie w liceum. Ale jeszcze nie dawno i u mnie królowały wymówki "później", "jeszcze zdążę". Zwykle kończyło się to tragedią.
Odkładamy wszystko na później z czystego lenistwa. Ale uwierzcie, gdy najpierw zrobicie wszystko, co musicie zrobić, a później będziecie mieć mnóstwo czasu na przyjemności. To się naprawdę sprawdza.
Tak szybko chciałam się z wami podzielić tym, co mnie trapi.
A wy odkładacie wszystko na później czy jesteście obowiązkowi?
FACEBOOK - Lajknij fanpage'a.

czwartek, 9 czerwca 2016

Postanowienia na wakacje.

Wiadomo, że w wakacje ma się więcej wolnego czasu i trzeba go jakoś wykorzystać. Ja staram się wprowadzać jak najwięcej kreatywności do życia. Dlatego dzisiaj sięgnęłam po kartkę i spisałam rzeczy, które chciałabym zrobić na wakacjach. A jako, że nie miałam pomysłu na posta, to podzielę się z wami moimi pomysłami i mam nadzieję, że podsuniecie mi nowe.
1. Bieg o wschodzie słońca.
Generalnie biegać nie lubię, szczególnie na czas. Ale gdy robię to dla siebie jest o wiele zabawniej.
2. Dużo książek
To nie tak, że mało czytam. Po prostu lektury szkolne wypychają zwykłe książki na trzeci plan, dlatego w wakacje chcę je nadrobić.
3. Owoce zamiast słodyczy.
Szczególnie na wsi mam owoców prosto z drzewa pod dostatkiem, dlatego chcę zupełnie wykluczyć słodkości.
4. Rysuj, maluj, koloruj!
Jako, że w czasie roku szkolnego nie mam za bardzo czasu, w czasie wolnym w końcu przerzucę myśli na papier.
5. Powrót do klasyki.
Dawno nie grałam na gitarze, moje umiejętności to podstawowe chwyty. Dlatego w tym roku oprócz ukulele mam zamiar zabrać też moją ukochaną gitarę.
6. Uwolnienie pomysłów!
W głowie mam tyle pomysłów na DIY, że po prostu muszę je zrobić.
A wy co postanawiacie sobie na wakacje?

wtorek, 7 czerwca 2016

Co takiego jest w Słońcu?

Kocham zarówno wschody jak i zachody słońca. Ale w sumie co takiego jest w tym słońcu, że lubimy mu się przyglądać?
Kiedyś, gdy omawialiśmy jakiś utwór zawierający wzmiankę o zachodzie słońca, jeden z moich kolegów powiedział, że lubimy patrzeć na zachodzące słońce, bo ono, mimo że tak ogromne, upada. No a jak ono codziennie upada, to my też od czasu do czasu możemy. Niezupełnie się z tym zgadzam, ale coś w tym jest, prawda?
Gdy patrzę jak wschodzi słońce, myślę sobie, że zaczyna się kolejny piękny dzień, więc muszę zadbać, żeby był niezapomniany. Gdy patrzę na zachód, myślę, czy spełniłam obietnicę daną sobie przy wschodzie.
oczywiście nie codziennie oglądam wschód i zachód słońca. Najczęściej robię to właśnie w wakacje, gdy nie muszę się spieszyć, mogę wziąć koc, usiąść na trawie, patrzeć w słońce i myśleć. To naprawdę odpręża i pomaga zebrać myśli.
A czy wy lubicie zachody i wschody słońca? O czym przy nich najczęściej myślicie?
FACEBOOK

niedziela, 5 czerwca 2016

W końcu wyszłam z domu!

Ostatnio jestem strasznie zabiegana - szkoła, obowiązki... Kiedyś nie było niedzieli, w którą nie szłam na spacer. Ale od kiedy zaczęła się poważna nauka to zawsze mówiłam sobie "nie, musisz zostać w domu i się uczyć!". Ale dzisiaj obudziłam się, zobaczyłam, że mam jutro dwa sprawdziany, a mimo to stwierdziłam, że muszę w końcu wyjść z tego domu. Sama, z pamiętnikiem i słuchawkami poszłam nad moją ukochaną Wisłę.
Tam mogłam usiąść, pomyśleć chwilę. Zawsze, gdy tam jestem w niedzielę, co jakiś czas mijam starsze małżeństwa siedzące na ławkach. Zawsze mnie to fascynowało. Mimo tylu lat nadal nie mają siebie dość i idą na spacer, porozmawiać lub powspominać. Nie muszą się martwić pracą czy obowiązkami. To musi być piękne uczucie.
Dlatego moim kolejnym postanowieniem będzie więcej moich samotnych spacerów, które tak kocham.
A jak wy się wyciszacie? Jak spędzacie czas sami ze sobą?

piątek, 3 czerwca 2016

Duże nieduże postanowienia!

Hej, Hej.
To będzie taki bardziej organizacyjny pościk. Ostatnio sobie myślałam o przyszłości tego bloga i postanowiłam sobie, że muszę częściej tu pisać. Potrzebuję trochę więcej dyscypliny i to będzie świetnym pretekstem. Tak więc z całych sił mojego lenistwa postaram się publikować co drugi dzień.
Drugie ogłoszenie jest od razu złamaniem obietnicy. Otóż w wakacje wyjeżdżam w miejsce, gdzie nie ma internetu (wiem, że niektórzy nie wierzą, że takie miejsce w ogóle istnieje, ale tak - istnieje) i będę tam całe dwa miesiące. Oczywiście może kiedyś wpadnę do knajpki, gdzie jest WiFi i będę mogła coś napisać, ale mówimy tu o czasie raz na miesiąc. Ale w sumie właśnie dlatego tam jadę - żeby odpocząć od tego natłoku informacji, żeby się na chwilę zatrzymać.
Ostatnia rzecz to tylko powiadomienie, a mianowicie założyłam fanpage'a, link jest TUTAJ lub na pasku po prawej stronie. Będziecie tam na bieżąco z blogiem i ze mną. Zalajkujcie i się przekonajcie.
Oczywiście, żeby pisać tak często to potrzebuję waszej pomocy, podawajcie swoje pomysły na posty, wykażcie się kreatywnością.
No to do zobaczenia pojutrze!

środa, 1 czerwca 2016

Być jak Alicja.

Zacznę od tego, że jestem pełna sprzeczności. Lubię ciemne kolory i mocną muzykę, często jestem zimna i ostra, ale kocham marzyć, kocham nietypowe kombinacje, żywe kolory i kreatywne pomysły. Moimi ulubionymi książkami są książki fantastyczne, bo przenoszą cię w krainy, o których zawsze marzyłaś/eś. Dlatego moim drugim ulubionym filmem stała się 'Alicja w Krainie Czarów'. Więc wiadomo, że kiedy usłyszałam o drugiej części, czekałam jak na szpilkach (tak to się mówi?). No i dzień po premierze udałam się do kina na "Alicję po drugiej stronie lustra".
Powiem wam szczerzę, że był nawet lepszy niż myślałam. Naprawdę, warto obejrzeć. TRAILER
Już gdy wracałam z kina, wziął mnie ten magiczny nastrój i, jak po każdym filmie, wyobrażałam sobie, że jestem główną bohaterką. I mimo, że do kina miałam kawałek, spacer minął jak z bicza trzasnął. Życie byłoby o wiele lepsze, gdybym wiedziała chociaż, że inne krainy czy magia istnieją. Bo gdyby tak było, to film miałby rację - nie byłoby nic niemożliwego. A tak brutalna rzeczywistość daje nam kopa w ryj, wybaczcie sformułowanie. Dlatego właśnie kocham filmy czy seriale; na te kilka godzin można wcielić się w bohatera i przeżyć tą przygodę, dokonując własnych wyborów. No powiedzcie - czy nie byłoby pięknie móc pogadać z psem albo machnąć ręką i stworzyć cokolwiek się wyobrazi? Nie musieć się o nic martwić i oddać się przygodzie?
Moim ulubionym bohaterem tego filmu zostaje jednak Kapelusznik. Jest on postacią zupełnie obłąkaną, co czyni go takim wspaniałym i jedynym w swoim rodzaju. Nawet Alicja ma momenty zwątpienia, ale nie on - on wierzy. Nawet nie wierzy, on WIE. Chciałabym mieć jego pewność siebie.
Oczywiście, oprócz przygody, film przekazuje pewne prawdy, ale o tym mam nadzieję przekonacie się sami.
Jeśli widzieliście ten film to oczywiście powiedzcie jak wam się podobał i koniecznie napiszcie kto jest waszą ulubioną postacią. No i czy chcielibyście, tak jak ja, przeżyć taką przygodę. Jeśli jeszcze nie obejrzeliście ani pierwszej, ani drugiej części, to co do licha tu jeszcze robicie? Oglądać! (Warto) ;)