środa, 15 czerwca 2016

Okropny dzień.

Nie wiem, czy ten post można nazwać "dzień ze mną", ale chcę wam opowiedzieć, jak pechowy dzień dzisiaj miałam.
Miałam dziś wolne od szkoły, więc postanowiłam go dobrze wykorzystać. Stwierdziłam, że najpierw pojadę do mojej starej szkoły w odwiedziny, a później zrobię projekt. Wstałam o 8 i przygotowywałam się do wyjścia. Autobus miałam o 11:04, ale musiałam iść jeszcze po bilet do kiosku, który był całkiem daleko. Stojąc w drzwiach złapał mnie kurier z paczką i straciłam na niego 5 minut. Dlatego musiałam iść do kiosku dwa razy szybciej. W dodatku okazało się,  że droga jest zamknięta, więc musiałam iść na około. Nie mogłam się spóźnić na autobus, więc musiałam biec, a był to conajmniej kilometr. Spocona pojechałam do szkoły, gdzie też się nieźle nachodziłam. Z bolącymi stopami czołgałam się na przystanek i pojechałam do koleżanki robić projekt. Zajęło nam to długo, a i tak nie skończyłyśmy. Z powrotem też miałam wrócić autobusem, lecz kochany kierowca zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Koniec końców i tak musiałam wracać pieszo, obolała, spocona i zmęczona. Wróciłam do domu późno i i tak nie mogłam iść szybciej spać, bo projekt wysyła się godzinami i muszę na niego czekać.
I tak sobie do was piszę, leżąc w łóżku i marząc o odpoczynku.
Mam nadzieję, że chociaż wasz dzień był udany.
PS: Piszę to na aplikacji w telefonie więc wybaczcie ewentualne błędy w budowie tekstu i brak zdjęcia.

1 komentarz:

  1. Nie zazdroszczę, też się kiedyś spóźniłam na autobus. Wybrałam pieszą wycieczkę niż czekać na drugi. I tak po jakiś 6 kilometrach złapałam późniejszy autobus i pojechałam do domu.
    Pozdrawiam.
    Szalonookie w krainie absurdu

    OdpowiedzUsuń