sobota, 17 grudnia 2016

Inferno.

Tytuł kojarzący się z wieloma rzeczami. Mi najbardziej z pierwszą częścią Boskiej Komedii Dantego, którą tak kocham. Innym z wieloma grami. Ale ja chcę się skupić na ostatnim bestsellerze, książce Dana Browna zatytułowanej Inferno oraz filmie zrobionym na jej podstawie. Ale zacznę od początku.
Jestem fanką profesora Langdona, bohatera Kodu da Vinci, Aniołów i demonów oraz Zaginionego symbolu. Dwie z tych powieści były zekranizowane, ale niestety, za każdym razem książkę czytałam dopiero po obejrzeniu filmu. Więc gdy tylko zobaczyłam plakat z Inferno, powiedziałam sobie, że muszę przeczytać książkę zanim obejrzę film. Zatem kupiłam książkę i czytałam. Nie mogłam się od niej oderwać, ale obowiązki wzywały. Odłożyłam ją i nie miałam czasu do niej wrócić. Nadszedł dzień premiery filmu, ale ja czekałam. W końcu znalazłam czas na przeczytanie książki, ale film wyszedł już z kin. Obejrzałam go więc w domu i oto jestem, żeby je dla was porównać.
Krótko mówiąc: książka jest boska, ale film już nie.
Zaczynając od książki. Trudno się od niej oderwać i trudno o niej zapomnieć. Miłośnicy zagadek ją pokochają. Jak już skończycie, nie uwierzycie, że jest taka gruba, bo pochłoniecie ją jak Małego Księcia. Profesor Robert Langdon jest profesorem Harvardu i nagle znajduję się w szpitalu z urazem głowy i daleko od domu. W dodatku okazuję się, że ktoś chce go zabić. Ale z pomocą przychodzi pielęgniarka, która pomaga pacjentowi uciec i rozwiązać zagadkę. Robiąc to dowiadują się coraz gorszych rzeczy i od teraz mają świat do uratowania. A czytelnik, razem z nimi przechodzi trudną drogę do ostatniej strony. Naprawdę można się wciągnąć w tą książkę i gorąco wam polecam.
Teraz film. Możecie się już domyślać, że nie buł tak dobry jak książka i macie racje. Nie mówię jednak, że był beznadziejny. Oglądałam go w oryginale, więc to jest plus. Tom Hanks to drugi plus. Rozczarowało mnie niestety, że film aż tak różnił się od książki. Właściwie była to trochę inna historia. Inne wątki, inne fakty. Nawet zakończenie było inne. Ale jakby ktoś nie czytał książki mógłby powiedzieć, że był niezły. Trochę nieprawdopodobny, ale niezły.
Dlatego polecam wam obydwa, choć bardziej książkę.
Ktoś czytał albo oglądał? Chętnie przeczytam wasze opinie.

2 komentarze:

  1. Filmy na ogół są gorsze od książek, ale mimo wszystko chyba się skuszę na przeczytanie a potem obejrzenie.

    http://malinowa-panna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam zagadki więc chętnie po nią sięgnę :) Obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń