wtorek, 18 października 2016

Największy kataklizm XXI wieku.

Wiem, wiem, wiem, długo mnie nie było. Ale mam dobre wytłumaczenie. Otóż nastąpił u mnie największy kataklizm w dziejach, czyli w najmniej oczekiwanym momencie zepsuł mi się komputer. Stało się to pod koniec sierpnia. Odzyskałam go dopiero dwa dni temu. Nie myślcie jednak, że jestem taką osobą, która nie może wytrzymać bez komputera, przecież nigdy nie zabieram go na wakacje czy jakieś wypoczynkowe wyjazdy. Po prostu jest to trudne na początku roku szkolnego, gdzie większość rzeczy się robi na komputerze (takie czasy ☻). Chociaż uratował mnie telefon, który praktycznie zastąpił mi komputer.
W sumie gdy w weekend tak usiadłam przy książce, pomyślałam, że nie trzeba robić wielkiej wojny żeby doprowadzić do chaosu. Wystarczy wyłączyć prąd. Czy to nie smutne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz